Gdy opuściłem ścieżkę, otoczyły mnie ciemności. Miałem nadzieję, że uda mi się znaleźć lepszą drogę przez rześki, północny las. Słyszałem o ludziach, którzy żyli w tej okolicy, drwalach, góralach i górnikach, szukających szczęścia na pobliskich wzgórzach. Dlatego zdecydowałem się podążyć za słabym światłem, które przebijało się przez gęste poszycie liści i konarów.

Lecz to było już wiele godzin temu. Światło było daleko stąd, równie samotne jak ja. Ścieżka również znikła bez śladu. Kilkukrotnie próbowałem zawrócić, przedzierając się przez krzewy w kierunku ścieżki, lecz każda próba zakończyła się porażką. Gdy zaczęło zmierzchać, wiedziałem już, że zagubiłem się doszczętnie.

Coś się poruszyło, a ja znieruchomiałem i przykucnąłem za stertą kamieni. Dawno temu miałem pewne marzenie, by zostać wojownikiem, dumnym żołnierzem w armii Aclaviańskiego króla, lecz z czasem moje ambicje uległy zmianie. Stałem się studentem Wysokiego Uniwersytetu, a wszystkie romantyczne pragnienia szlag trafił.

Przez pewien czas pozostałem w ukryciu, lecz potem znów zacząłem rozglądać się za właściwą drogą. Nadaremno. Lecz nagle cienie lasu się cofnęły. Znów znieruchomiałem i zacząłem przypatrywać się ciemnej gęstwinie, oczekując na to, co mogło z niej wyleźć. Czułem, że tam było, coś dużego, lecz chyżo zataczającego kręgi dookoła mnie, jakbym zaraz miał stać się jego ofiarą.

Chwyciłem moją jedyną, acz niewielką broń, decydując, że tanio skóry nie sprzedam. Wiedziałem, że stworzenia wpatruje się we mnie, lecz ja nie mogłem go dostrzec. Wciąż pozostawało w ukryciu. Czułem, jakby upłynęły już godziny, lecz nic nie wyszło z lasu. Zorientowałem się, że ta istota prowadzi ze mną jakąś nikczemną grę. Miałem co do tego złe przeczucia.

Wówczas krzaki rozchyliły się i spomiędzy nich wypadło stado ścierwojadów, prawdopodobnie wypłoszonych przez coś bardziej agresywnego. Wykorzystałem chwilę zgiełku i zacząłem uciekać w dół zbocza. Czułem spojrzenie stworzenia na moich plecach. Jego zabawka zaczęła się ruszać.

Biegłem najszybciej, jak mogłem, dopóki nie oddaliłem się dostatecznie od tego ohydnego miejsca. Wciąż czułem coś złego w powietrzu. Było tutaj, bardzo blisko, lecz miałem mizerną nadzieję, że może uda mi się wydostać poza jego zasięg. Więc kontynuowałem wędrówkę przez mroczny las i w ten sposób dotarłem tak blisko Granic Selavii.

.

Więc dotarłem do ciemniejszego miejsca pomiędzy drzewami. Mod Thanatos zdecydowanie jest bardzo ponurą grą, a także trudną. Nigdy nie wiesz, co wyjdzie z krzaków i zwykle nie jesteś wystarczająco silny, by pokonać cokolwiek.

Pierwszym i głównym celem jest pozostać przy życiu, co wydaje się prawie niemożliwe. Wszystko jest wrogo nastawione, nie ma miejsca na odpoczynek, żadnego schronienia, by na chwilę usiąść i dać ulgę nogom.

Dopóki nie znajdziesz pierwszej, choć prawie zapomnianej osady. Ludzie po długim okresie zmagań z lasem zdają się być niczym gwiazdy na pochmurnym niebie. Lecz tutejsi ludzie, mieszkający tak blisko najdzikszej części świata, Selavii , która przynosi jedynie zło, są... dziwni. Nikomu nie możesz ufać. No i nadal jest to stworzenie, które wciąż za tobą podąża.

Czas ucieka. Musisz znaleźć sposób, by uciec. Jednak dookoła ciebie są jedynie gęste, mgliste lasy, pełne stworzeń i bestii nocy. Co zatem zrobić?

.

TECHNIKALIA: Wypełniłem już pierwsze zadanie zlecone mi przez ludzi z wioski i zacząłem kilka innych. Spotkałem przynajmniej cztery gatunki ścierwojadów. Użyczyłem mojego głosu wszystkim postaciom, ponieważ nie mam w tej chwili aktorów głosowych, ale i tak brzmi nieźle. Wciąż jest wiele rzeczy do zrobienia, jedno wszakże jest pewne, mod pewnego dnia ujrzy światło dzienne.

.

UWAGA: Wszystkie screeny zostały zrobione w dzień. Zatem to normalne, że w lesie nawet w dzień jest ciemno i nie widać prawie nic, poza ponurymi mgłami czy cieniami, a nawet to tylko kilka kroków naprzód. Jednak nawet, gdy nie widać zbyt daleko, można by pomyśleć, że mod jest niezbyt duży. Muszę zaprzeczyć, obszar, w którym rozgrywa się modyfikacja, jest ogromny.

.

Zachęcam do udzielania się: